Kiedy nadchodzi koniec października, a mgły snują się jak wspomnienia po polach i cmentarzach, w powietrzu zaczyna drgać coś więcej niż chłód. Świat duchowy zbliża się do świata fizycznego – albo to my, zanurzeni w jesiennym spokoju, zaczynamy słyszeć jego oddech. Niewidzialna granica, która zwykle dzieli te dwa wymiary, staje się cienka jak pajęczyna na porannym słońcu. To właśnie ten czas – między Halloween a Zaduszkami – który od wieków nazywano czasem otwartych bram.
W dawnych kulturach nie był to okres zabawy, lecz skupienia. Celtowie obchodzili Samhain, noc przejścia, kiedy duchy przodków wracały, by zajrzeć do domów. Słowianie mieli swoje Dziady, podczas których rozpalano ognie, aby dusze mogły ogrzać się i odnaleźć drogę. Amerykanie przywdziali maski, by oszukać zjawy – i tak zrodziło się współczesne Halloween. Trzy tradycje, trzy języki, jedna prawda: wtedy świat duchowy staje bliżej niż kiedykolwiek. I choć współczesność przykryła ten czas cukierkami i plastikowymi dyniami, energia pozostała ta sama – gęsta, lepka, wibrująca.
Dla tych, którzy pracują z energią – z reiki, bioenergoterapią, radiestezją, czy sztukami dywinacyjnymi – to moment szczególnej uważności. W tych dniach każdy akt uzdrawiania, każda medytacja światła, każde otwarcie kanału staje się jak rozświetlenie latarni w gęstej mgle. A światło, jak wiesz, przyciąga uwagę – nie tylko tego, co piękne. Energia uzdrawiania jest jak ogień: ogrzewa, ale też przyciąga tych, którzy marzną w ciemności. Gdy rozświetlasz swoje pole, gdy twoja aura pulsuje czystością i siłą, stajesz się widoczny. Duchowy świat – ten, w którym krążą byty niezrozumiałe, czasem zagubione, czasem złaknione – dostrzega cię szybciej niż zwykle. Dlatego w tych dniach nie pracuj energetycznie. Nie inicjuj procesów, nie otwieraj kanałów, nie wchodź w procesy uzdrawiania. Daj odpocząć sobie i przestrzeni. Niech twoje światło przygaśnie do spokojnego żaru, zamiast bić pełnym blaskiem.
To moment, by odłożyć nasze działanie i po prostu być. By zamiast przekazywać energię, przekazywać obecność. Wycisz się. Medytuj nie po to, by wysyłać światło, lecz by je przyjmować. Niech ten czas stanie się chwilą duchowego odpoczynku – takiego, który przywraca równowagę między dawaniem a byciem. Bo tak jak w przyrodzie po żniwach następuje spokój ziemi, tak i w naszej pracy z energią musi nadejść czas wyciszenia. Inaczej wypalamy się, rozświetlając zbyt mocno własne granice. W tych dniach, zamiast otwierać przestrzeń, naucz się ją zamykać. Zapal świecę – nie po to, by przywołać światło, ale by zaznaczyć granicę. Płomień jest jak znak: tu kończy się mój dom, a zaczyna to, co nie należy do mnie.
Nie zapominaj, że to nie tylko duchy tworzą aurę tych dni. To ludzie – swoją zbiorową emocją – karmią tę przestrzeń. Strach, zabawa, nostalgia, wspomnienie, żałoba – wszystkie te uczucia unoszą się w polu Ziemi. Setki tysięcy umysłów skupionych na jednym temacie – śmierci, duchach, przemijaniu – tworzą potężną falę. To nie przypadek, że w tym czasie sny stają się intensywne, że czujemy chłód na karku, że sprzęty elektryczne dziwnie reagują. To nie duchy straszą, to my otwieramy się zbyt szeroko. Człowiek, który myśli o duchach, już wchodzi z nimi w rezonans. A gdy tysiące myślą jednocześnie – tworzy się zjawisko zbiorowej projekcji. Świat energii odpowiada. Zjawiska, które nazywamy paranormalnymi, są w istocie naturalne – to tylko echo naszych własnych myśli, odbite w delikatnej tkance świata subtelnego.
Dlatego w dniach od 30 października do 3 listopada warto przyjąć postawę ciszy. Nie inicjuj niczego nowego. Nie przesyłaj energii, nie oczyszczaj przestrzeni. Zamiast tego – odpocznij, posłuchaj. Zamknij oczy i wsłuchaj się w swoje ciało. Czy czujesz, jak reaguje na chłód nocy? Czy serce bije spokojnie, czy szybciej? Czasem wystarczy jeden głęboki oddech, by dotknąć ciszy głębszej niż wszystkie techniki razem wzięte. Świat duchowy w tych dniach nie jest zły – jest po prostu pełny. Jak rzeka, która po deszczu niesie więcej nurtu. Lepiej wtedy nie wchodzić do niej po kolana, by nie dać się porwać.
Zamiast pracy z energią – pracuj z pamięcią. Wspomnij tych, których już tu nie ma. Nie przez smutek, lecz przez wdzięczność. Zapal świecę dla ich pokoju, ale też dla swojego spokoju. Duchy przodków nie potrzebują naszych lamentów, tylko światła miłości. Nie bój się więc tego czasu – uszanuj go. To nie czas lęku, lecz czasu granicy. Wystarczy, że będziesz obecny – nie otwarty, nie zamknięty – po prostu obecny. Możesz nawet pomodlić się prostymi słowami: Niech wszystkie istoty, widzialne i niewidzialne, znajdą dziś spokój. Niech granice staną się miękkie, lecz bezpieczne. Niech światło przenika tylko tam, gdzie jest zaproszone.
Halloween, wbrew pozorom, również ma sens duchowy. Maski, przebrania, śmiech z duchów – to pradawny sposób, by rozładować lęk przed śmiercią. Ubranie się w strach jest jego oswojeniem. To echo dawnych rytuałów, gdy ludzie zakładali maski, aby zwieść złe duchy, by nie rozpoznały ich w ciemności. Ale dziś, gdy robimy to bez zrozumienia, czasem sami stajemy się częścią tej gry energetycznej. Gdy tysiące osób bawią się w „duchy”, tworzy się rezonans – ogromna fala emocji, która krąży wokół Ziemi. Dlatego tym bardziej w tym czasie osoby wrażliwe energetycznie powinny pozostać w stanie równowagi. Nie negować zabawy innych, ale zachować swoje światło w środku, nie na zewnątrz.
1 listopada – Dzień Wszystkich Świętych – to moment, gdy ludzie kierują uwagę ku górze. Modlitwy, świece, wspomnienia – to wielki strumień światła, który płynie z serc ku wymiarom subtelnym. 2 listopada – Dzień Zaduszny – to z kolei fala tęsknoty, miłości i żalu. To dzień, w którym świat duchowy naprawdę słucha. I właśnie dlatego wtedy nie potrzebuje naszego działania, lecz naszej intencji. Nie naszego światła, lecz naszej pokory. Zachowaj modlitwę w sobie jak płomień świecy w bezwietrzną noc. Niech płonie cicho. Niech ogrzewa, nie oślepia.
W tradycji energetycznej mówi się, że przestrzeń potrzebuje czasu, by się uspokoić. Dlatego warto objąć ciszą cały krąg: 24 godziny przed Halloween, Dzień Wszystkich Świętych i Zaduszki, oraz 24 godziny po. To około 96 godzin, które można nazwać czasem granicznym.
W tym czasie dobrze:
- ograniczyć praktyki energetyczne,
- unikać oczyszczania domów, kadzideł, rytuałów światła,
- nie przyjmować nowych uczniów ani dostrojeń (inicjacji),
- nie otwierać kanałów reiki ani pól przekazu energii,
- nie prowadzić wróżenia, kart tarota, jasnowidzenia czy kontaktu z duchami.
Zamiast tego – modlić się, medytować, spać, pisać, wspominać, słuchać ciszy. Świat wtedy się porządkuje. Energia wraca do równowagi. A my uczymy się sztuki duchowej pokory – tego, że czasem największe działanie to nie-działanie.
Nie bój się cienia. On nie jest wrogiem światła. Jest jego dopełnieniem. W tych dniach, gdy cieniste energie stają się wyraźniejsze, możesz nauczyć się czegoś ważnego: jak patrzeć bez strachu. Bo duchowość nie polega na ucieczce przed ciemnością, lecz na umiejętności jej rozpoznania. Jeśli nauczysz się widzieć cień bez osądu, odkryjesz, że on również jest częścią światła – tylko odwróconego. Jak pisałem kiedyś w książce Filozofia życia duchowego, rozwój nie polega na walce, lecz na świadomości. A świadomość to najdoskonalsza forma ochrony.
Ten okres to piękny czas na rozwijanie zaufania – do świata, do energii, do Boga. Kiedy nie działasz, kiedy nie ingerujesz, uczysz się ufać, że energia sama wie, co robi. Tak jak Ziemia sama wie, kiedy ma odpocząć, a kiedy zakwitnąć. Zaufanie to najczystsza forma duchowego światła. W ciszy dojrzewa jak ziarno w glebie. I właśnie te dni – jesienne, zamglone, pełne zadumy – są jak duchowe pole, które czeka, aż coś w tobie zakiełkuje.
Ten czas nie jest ani dobry, ani zły. Jest po prostu inny. Między 30 października a 2 listopada świat duchowy i fizyczny stają naprzeciw siebie jak dwa zwierciadła. Nie wchodź pomiędzy nie. Stań obok, spójrz, posłuchaj. Niech twoje światło będzie spokojne. Niech twoja energia odpoczywa. Niech twoje serce trwa w ciszy. Bo gdy cienie mijają, a zasłona znów się podnosi, ty powrócisz silniejszy – bardziej ugruntowany, bardziej obecny, głębiej w sobie. A wtedy twoje światło, znów czyste i jasne, rozbłyśnie – nie po to, by przyciągać, lecz by prowadzić.
▪︎ Szkoła Zen Reiki w Polsce, Piotr Dacjusz Górski


