Czy bioenergoterapia naprawdę działa? – nauka, energia i świadectwa


Bioenergoterapia to temat, który od dekad balansuje na granicy uznania i kontrowersji. Dla jednych – metoda wspierająca zdrowie, działająca subtelnie, ale skutecznie. Dla innych – placebo owinięte w pseudonaukowe pojęcia. Ale czy rzeczywiście można ją jednoznacznie zakwalifikować do którejś ze stron? Czy działa to zawsze to samo, co da się udowodnić? A może… warto postawić pytanie inaczej: na jakim poziomie działa, komu i w jaki sposób – i co mówi na ten temat nauka?

Odpowiedź, choć nieoczywista, jest coraz pełniejsza. Przyjrzyjmy się więc temu, co już wiemy – i co nadal badamy.

Czym jest bioenergoterapia – przypomnienie podstaw

Bioenergoterapia to forma naturalnej terapii oparta na założeniu, że ciało ludzkie jest nie tylko układem biologicznym, ale również energetycznym. Terapeuta, poprzez pracę z biopolem (aurą), wpływa na przepływ energii życiowej – znanej w różnych tradycjach jako chi, prana, ki – w celu przywrócenia równowagi. Efekty? Zmniejszenie napięcia, złagodzenie bólu, poprawa nastroju, czasem znacząca poprawa funkcjonowania układu odpornościowego.

Tyle z praktyki. A co na to nauka?

Badania naukowe – co mówią fakty?

Mimo że bioenergoterapia nie należy do głównego nurtu medycyny akademickiej, istnieje coraz więcej badań naukowych, które próbują uchwycić jej mechanizmy działania – lub przynajmniej opisać efekty obserwowane u pacjentów.

1. Dr Valerie Hunt (UCLA) – pionierka pomiarów biopola

Jedną z prekursorek badań nad ludzkim polem energetycznym była neurofizjolożka dr Valerie Hunt, profesor Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA). Już w latach 70. prowadziła badania, w których wykazała, że aktywność elektromagnetyczna wokół ciała człowieka może być mierzona i że jej zmiany korelują z emocjami, stanem zdrowia oraz… obecnością terapeuty energetycznego. Jej rejestracje fal o wysokich częstotliwościach – niemożliwych do wykrycia klasycznym EEG – zasugerowały istnienie subtelnego pola energetycznego działającego poza układem nerwowym.

2. Dr William Tiller (Stanford University) – intencja jako czynnik fizyczny

Profesor fizyki na Uniwersytecie Stanforda badał wpływ ludzkiej intencji na strukturę materii. Choć jego prace wykraczają poza bioenergoterapię w wąskim znaczeniu, potwierdził on, że ludzka intencja – szczególnie w stanie wysokiej koncentracji – może modyfikować pole energetyczne przestrzeni. Tiller udowodnił również, że intencje przechowywane w tzw. urządzeniach intencyjnych wpływały na zmiany pH w wodzie oraz na procesy biologiczne zachodzące w żywych organizmach. To fundamentalne dla zrozumienia, jak działa intencja w terapii energetycznej.

3. Dr Beverly Rubik (Institute for Frontier Science) – pole biologiczne i jego wpływ na zdrowie

Dr Rubik przez lata zajmowała się tzw. biofield science, czyli nauką o polu biologicznym. Jej badania nad efektami działania terapeutów energetycznych wskazują na korelacje między zmianami w biopolu pacjenta a jego stanem zdrowia. Co ciekawe, w wielu przypadkach zaobserwowano zmniejszenie stresu, obniżenie poziomu kortyzolu oraz poprawę parametrów immunologicznych po sesjach terapii energetycznych – w tym bioenergoterapii.

4. Rupert Sheldrake – teoria pól morfogenetycznych

Brytyjski biolog i były wykładowca Uniwersytetu Cambridge, autor kontrowersyjnej, ale inspirującej teorii pól morfogenetycznych, według której istnieją niewidzialne pola kształtujące strukturę i zachowanie materii biologicznej. Zdaniem Sheldrake’a, organizmy nie rozwijają się jedynie dzięki genetyce, ale także pod wpływem pamięci form – energetycznych wzorców tworzonych przez zbiorowe doświadczenia danego gatunku. Teoria ta, choć nieuznana przez główny nurt biologii, doskonale wpisuje się w rozumienie, że procesy uzdrawiania mogą sięgać poza znane mechanizmy biochemiczne – właśnie tam, gdzie działa bioenergoterapia.

5. Semyon Kirlian i fotografia energetyczna

Sowiecki technik Semyon Kirlian, wraz z żoną Valentiną, w latach 30. XX wieku opracował metodę obrazowania otaczającego człowieka pola energetycznego przy pomocy wysokoczęstotliwościowego napięcia – znaną dziś jako fotografia Kirliana. Na zdjęciach rejestrowane były aureole wokół palców, liści i przedmiotów organicznych. Choć zjawisko to tłumaczone było także jako efekt naturalnego wyładowania koronowego, późniejsze badania wykazały, że zmiany na zdjęciach mogą korelować ze stanem emocjonalnym lub fizycznym danej osoby. Fotografia Kirliana była szeroko stosowana w badaniach nad aurą i biopolem, stanowiąc impuls do rozwoju wielu szkół terapii energetycznych.

6. Jakub Jodko-Narkiewicz – prekursor elektromagnetycznej koncepcji biopola

W Polsce do jednych z pierwszych badaczy ludzkiego biopola należał Jodko-Narkiewicz – lekarz, wynalazca i badacz elektromagnetyzmu, który już na początku XX wieku wykonywał zdjęcia promieniowania ciała ludzkiego przy użyciu własnej technologii. Jego prace zbliżone były do późniejszej fotografii Kirliana, ale wyprzedzały ją o dekady. Jodko-Narkiewicz był przekonany, że każda żywa istota emituje subtelne pole elektromagnetyczne, którego zakłócenia mają związek z chorobą. Choć jego prace zostały zapomniane w czasach PRL, dziś uznawane są za pionierskie w kontekście współczesnych badań nad terapiami energetycznymi.

7. prof. Włodzimierz Sedlak – bioelektronika i człowiek jako istota świetlna

Profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, ksiądz i biolog Włodzimierz Sedlak był twórcą pojęcia bioelektroniki, według którego życie to nie tylko chemia, ale również układy falowo-informacyjne i światło jako nośnik informacji biologicznej. Uważał, że człowiek jest organizmem emitującym fale elektromagnetyczne, które można modulować i harmonizować. W jego ujęciu procesy uzdrawiania – w tym działanie bioenergoterapii – są w dużej mierze procesami regulacyjnymi na poziomie falowym, a nie tylko biochemicznym. Jego poglądy były dalekie od konwencji, ale inspirowały całe pokolenia badaczy terapii naturalnych.

8. prof. Józef Gołąb – medyczna interpretacja zjawisk bioenergetycznych

Polski geolog i hydrogeolog, profesor specjalizujący się w geochemii i badaniach nad wodami podziemnymi. Choć formalnie nie zajmował się bioenergoterapią, zapisał się w pamięci badaczy pogranicza nauki i duchowości jako uczestnik i inicjator nietypowego eksperymentu z pogranicza bioelektroniki i ludzkiego pola energetycznego.

W roku 1967, podczas naukowego posiedzenia Sekcji Bioelektroniki w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, profesor Gołąb zaprezentował fascynujący eksperyment:

do szklanej probówki wlał destylowaną wodę, zabarwioną kaolinową glinką na mleczny kolor. Zamkniętą probówkę przyłożył do swojej nagiej piersi – pod ubraniem – w pozycji pionowej. Po 15 minutach wyciągnął ją spod koszuli.

Wynik? Jedynie kilka centymetrów cieczy od góry wyklarowało się – reszta pozostała mętna. Eksperyment powtórzono – tym razem to młoda, dwudziestoletnia kobieta przyłożyła probówkę do skóry. Już po 10 minutach woda wyklarowała się do połowy. W trzecim etapie profesor ponownie przyłożył probówkę, jednocześnie ujmując dłoń kobiety – i znów płyn oczyścił się w połowie.

Nie była to próba spektakularna ani teatralna. A jednak – dla obecnych była niewytłumaczalna i trudna do odrzucenia. Różnica w intensywności zjawiska została przypisana stanowi zdrowia i siły biopola uczestników: młoda kobieta była zdrowa, silna energetycznie; profesor – w podeszłym wieku, obciążony chorobą serca.

To doświadczenie – choć niewpisane w żadną kanoniczną teorię – stało się symbolicznym mostem między twardą nauką a intuicyjną wiedzą o subtelnych właściwościach ciała ludzkiego. W oczach wielu, Gołąb pozostał jednym z nielicznych akademików, który odważył się zapytać: czy żywa istota oddziałuje na materię bardziej, niż się nam wydaje?

Placebo – wróg czy sprzymierzeniec?

W rozmowach o bioenergoterapii nie sposób nie poruszyć tematu placebo. Część naukowców twierdzi, że efekty terapii energetycznych wynikają z autosugestii. Inni – że mechanizmy są po prostu jeszcze nieznane. Ale czy to oznacza, że placebo nie działa?

Wręcz przeciwnie. Efekt placebo to jedna z najpotężniejszych sił w medycynie. Jeśli intencja, zaufanie, relacja i oczekiwanie mogą realnie zmieniać parametry biochemiczne ciała – to czyż nie warto tego używać? Bioenergoterapia – nawet jeśli część efektów zawdzięcza efektowi placebo – działa, ponieważ uruchamia wewnętrzne mechanizmy samouzdrawiania.

I tu właśnie leży granica z medycyną konwencjonalną: ta ostatnia często naprawia, podczas gdy bioenergoterapia reaktywuje to, co już jest.

Świadectwa klientów – dane z życia, nie z laboratoriów

Oprócz badań naukowych warto wsłuchać się w coś równie cennego: świadectwa osób korzystających z bioenergoterapii. Wspólne mianowniki?

  • zmniejszenie przewlekłego bólu (migreny, bóle kręgosłupa, stawów),
  • ustąpienie napięć emocjonalnych, ataków paniki, lęku,
  • poprawa jakości snu i oddechu,
  • wzrost witalności, koncentracji, chęci do życia,
  • uczucie lekkości, oczyszczenia, powrotu do równowagi.

Owszem, to relacje subiektywne. Ale tysięce podobnych historii — z różnych krajów, środowisk i grup wiekowych — nie mogą być jedynie zbiorem przypadków. Tam, gdzie kończy się język nauki, zaczyna się doświadczenie. A ono często bywa najbardziej przekonujące.

Bioenergoterapia w Polsce – zawód z kodem i strukturą

W Polsce bioenergoterapeuta to zawód oficjalnie uznany – znajduje się w klasyfikacji zawodów pod kodem 323002, jako zawód rzemieślniczy. Osoby praktykujące mogą zdobywać tytuły czeladnika lub mistrza w zawodzie bioenergoterapeuty, być członkami cechów rzemiosła lub stowarzyszeń, a ich działalność regulowana jest przepisami dotyczącymi usług prozdrowotnych.

To nie jest więc dzika dziedzina. To ścieżka, którą można rozwijać zarówno na poziomie duchowym, jak i zawodowym. Z odpowiedzialnością, etyką i szacunkiem dla klienta.

Podsumowanie – działa? Tak, ale nie jak pigułka

Czy bioenergoterapia działa? Tak. Ale nie działa jak antybiotyk, który zabija bakterie. Nie działa jak scalona kość. Działa jak przypomnienie ciału, że wie, jak się regenerować. Jak impuls, który porusza głęboko ukryte procesy. Jak dotyk, który niekoniecznie leczy, ale budzi.

Nauka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Ale już teraz coraz więcej badań potwierdza, że człowiek to więcej niż suma narządów. I że dotarcie do tej reszty może być kluczem do zdrowia.

Dlatego pytanie czy to działa warto czasem zamienić na inne: czy to Tobie działa?

Bo może najważniejszy dowód — to ten, który czujesz w sobie po cichu, ale wyraźnie: wracam do siebie.

 


Opublikowano