Czasem mam wrażenie, że ludzie mylą życie z planem życia. Że ciągle gdzieś biegną, ale nie tam, gdzie są. Jakby ktoś wcisnął przycisk pauza na ich sercu, a ciało dalej odgrywało rolę – w pracy, w relacjach, w codzienności. I wtedy pojawia się zmęczenie, takie głębokie, nie z ciała, tylko z duszy.
Właśnie wtedy przypominam sobie czwartą zasadę: Właśnie teraz – w pełni angażuję się w moje życie. Nie trochę, nie jak będę gotowy, nie jutro. Teraz.
Bo życie nie czeka. Nie zatrzymuje się dla tych, którzy wahają się na progu. Nie prosi o pozwolenie. Po prostu płynie.
Na jednych z zajęć z Metody Reiki zapytałem grupę: – Co to dla was znaczy – zaangażować się w życie? Ktoś odpowiedział: To znaczy robić wszystko na sto procent. Ktoś inny: To znaczy nie odkładać marzeń. A ja pomyślałem, że to wcale nie chodzi o robienie. Że czasem największym zaangażowaniem jest… zatrzymanie się.
Bo można działać bez obecności, i można być obecnym bez działania. Prawdziwe zaangażowanie zaczyna się tam, gdzie spotykają się świadomość i ruch. Tam, gdzie ciało, umysł i energia grają jednym rytmem.
W naturoterapii często widzę ten moment – człowiek leży, niby spokojny, a jednak coś w nim jest obok. Ciało na stole, myśli daleko. Energia płynie, ale jakby z oporem, z przerwami. I dopiero kiedy powiem: Poczuj siebie tu. Teraz. W całości. – coś się zmienia. Oddech się pogłębia. Wraca obecność. Wraca on sam.
Bo zaangażować się w życie to znaczy być obecnym w tym, co robisz. Nie chodzi o to, żeby wszystko było spektakularne. Chodzi o to, żeby było prawdziwe.
Można robić wielkie rzeczy bez serca – i małe rzeczy z pełnią życia. To drugie ma większą moc. Energia nie zna hierarchii – płynie tam, gdzie jest intencja.
Kiedy kładziesz dłonie w praktyce reiki, twoje zaangażowanie nie polega na wysiłku. Polega na czystej obecności. Na tym, że jesteś tu – cały. Nie myślisz o tym, co zjesz na kolację, nie analizujesz. Jesteś kanałem, nie wykonawcą. I to wystarczy.
Podobnie w bioenergoterapii – każdy impuls, każdy przepływ zależy od jakości skupienia. Nie od siły, lecz od świadomości. Energia odpowiada na to, jak jesteś w sobie. Jeśli jesteś w chaosie – chaotycznie płynie. Jeśli jesteś w harmonii – wraca równowaga.
Zauważyłem, że ludzie często pytają: Jak mam się zaangażować, skoro nie wiem, od czego zacząć? Zacznij od tego, co masz przed sobą. Od filiżanki kawy, od rozmowy, od kroku, który właśnie stawiasz. Nie szukaj wielkich gestów. Wielkość rodzi się z drobiazgów przeżytych z ważnością.
W pełni angażuję się w moje życie – czyli w to, co mam dziś. Nie w to, co planuję. Nie w to, co się skończyło. Dziś.
Zaangażowanie to nie tylko działanie – to także decyzja, że chcesz naprawdę być obecny. Nie udawać, nie grać. Nie obserwować swojego życia z dystansu. Ale wejść w nie. Zanurzyć się. Z całym ryzykiem, z emocjami, z bólem i zachwytem.
Bo życie to nie próba generalna. To scena, na której światło nigdy nie gaśnie. A ty jesteś i widzem, i aktorem, i muzyką w tle.
Na jednym ze spotkań pewien uczestnik powiedział: Od lat jestem zmęczony, bo robię wszystko, co powinienem. Ale nic, co mnie naprawdę porusza. I to właśnie jest różnica między obowiązkiem a zaangażowaniem. Obowiązek wypala. Zaangażowanie daje życie.
Reiki nas uczy że energia płynie tam, gdzie jesteś naprawdę. Nie tam, gdzie chciałbyś być, nie tam, gdzie byłeś. Tam, gdzie jesteś.
Więc zaangażuj się. W zwykły dzień, w oddech, w spotkanie, w rozmowę. W ludzi. W siebie. W swoje istnienie. Zrób miejsce na prawdziwość – nawet jeśli jest niedoskonała.
Nie odkładaj życia na później. Bo ono dzieje się teraz. Nie wtedy, gdy wszystko się ułoży, ale wtedy, gdy masz odwagę być obecny.
A kiedy naprawdę wejdziesz w to, co jest – nie połowicznie, nie na próbę – zobaczysz, że energia zaczyna płynąć inaczej. Spokojnie, naturalnie, bez wysiłku. Tak jak powietrze, które nie musi walczyć, żeby wypełnić przestrzeń.
Właśnie teraz – w pełni angażuję się w moje życie. Bo nie mam innego czasu. Nie mam innej sceny. Nie mam innego ja niż to, które oddycha w tej chwili.
▪︎ Szkoła Zen Reiki w Polsce, Piotr Dacjusz Górski


