Przesilenie po bioenergoterapii – kiedy uzdrawianie boli


Cisza po sesji. Klient wychodzi z gabinetu. Jego ciało jest lżejsze, ale myśli cięższe. Wraca do domu, układa się do snu – i nagle: ból głowy, dreszcze, niepokój, trudności z oddychaniem. Sen nie przychodzi. Pojawia się wrażenie rozbicia, rozstroju, chaosu emocji. Czy coś poszło nie tak?

Nie. To właśnie zadziałało.

To nie efekt uboczny. To przesilenie.

To jedno z najbardziej niedocenianych, a zarazem fundamentalnych zjawisk na ścieżce uzdrawiania energetycznego. Niepojęte. Niewygodne. Czasem wręcz odstraszające. Ale nieodłączne – jak ból mięśni po pierwszym treningu, jak kurz wzbijający się po zawaleniu muru, jak cisza, która zapada po burzy.

Czym właściwie jest przesilenie?

Z medycznego punktu widzenia – nie istnieje.

Z terapeutycznego – przypomina kryzys uzdrowienia.

Z energetycznego – jest reorganizacją systemu.

A z duchowego – to moment, w którym stara wersja ciebie umiera. A nowa jeszcze nie wie, że już się rodzi.

Przesilenie to reakcja organizmu – nie tylko ciała, ale całego systemu psychofizyczno-duchowego – na intensywną zmianę energetyczną. Pojawia się po sesji, która coś poruszyła. Czasem natychmiast. Czasem po 2–3 dniach. Może trwać godzinę, dzień, tydzień. Rzadko dłużej – ale jego echa mogą wracać falami. I nie ma jednego wzorca. Dla każdego wygląda inaczej.

Gdy światło wchodzi do środka – wszystko, co ciemne, zaczyna się ruszać

Wyobraź sobie starą, zamkniętą piwnicę. Przez lata nikt tam nie zaglądał. Kurz osiadł na wspomnieniach, w kątach zalęgły się lęki, w zakamarkach – zapomniane emocje. Pewnego dnia otwierasz drzwi. Światło wpada do środka. I co widzisz? Chaos. Ruch. Tuman kurzu. Życie.

To właśnie robi energia bioenergoterapeuty. Otwiera. Rozświetla. Uwalnia. Ale zanim pojawi się spokój – trzeba przejść przez bałagan.

Ciało zaczyna się oczyszczać – z toksyn, napięć, zapisu traum. Umysł może reagować nerwowością. Serce – rozedrganiem. Emocje wybijają na powierzchnię jak bańki powietrza z głębin. Czasem są to łzy bez powodu. Czasem złość. Czasem… poczucie pustki.

To nie reakcja niepożądana. To reakcja głęboka.

Co się dzieje podczas przesilenia?

1. Na poziomie ciała:

  • wzmożone pocenie się,

  • bóle głowy, stawów, mięśni,

  • wzrost temperatury (niekiedy subtelny płomień w ciele),

  • biegunki lub zaparcia,

  • nudności, brak apetytu lub przeciwnie – wilczy głód,

  • zmienność cyklu snu i czuwania.

To często objawy detoksykacji. Organizm – poruszony przepływem – zaczyna wyrzucać z siebie to, co zbędne. Nie tylko fizyczne toksyny, ale i energetyczne zapisy.

2. Na poziomie emocji:

  • wybuchy płaczu lub gniewu,

  • niepokój, lęk, nerwowość,

  • chwilowy powrót do zapomnianych stanów (znów czułam się jak mała dziewczynka),

  • poczucie opuszczenia, samotności, bezsensu.

Emocje, które były zepchnięte – muszą się pojawić, by mogły zostać uzdrowione. To jak z raną – nie zagoi się, dopóki nie zostanie oczyszczona.

3. Na poziomie duchowym:

  • momenty zwątpienia (czy to wszystko ma sens?),

  • przebłyski snów o intensywnym znaczeniu,

  • głęboka cisza – lub jej całkowity brak,

  • poczucie rozpadania się tożsamości (jakby wszystko, czym byłeś – przestawało być twoje).

To moment inicjacji. Stara powłoka jaźni zaczyna się łuszczyć. To, co znane, przestaje działać. Przesilenie jest duchowym moltingiem – zrzuceniem skóry.

Ale… czemu to boli?

Bo prawdziwe uzdrawianie nie zawsze jest miłe.

Bioenergoterapeuta nie jest kosmetyczką emocji ani masażystą duszy. Jest katalizatorem. Przyciska energetyczne punkty prawdy. Czasem te, których dotknąć nikt inny nie mógł.

W ujęciu duchowym – bioenergoterapia budzi. A budzenie to szok. Zwłaszcza jeśli spało się przez całe życie.

Każda głęboka przemiana wymaga konfrontacji z tym, co było wyparte. A to boli. Nie dlatego, że coś jest nie tak. Ale dlatego, że coś wreszcie zaczyna być prawdziwe.

Co zrobić, gdy przesilenie nadejdzie?

  1. Zaakceptuj. Nie walcz z nim. Nie próbuj zagłuszyć. Nie uciekaj. To nie wróg. To przewodnik.

  2. Zostań z ciałem. Oddychaj. Ruch, delikatne ćwiczenia, spacery w naturze – pomagają zintegrować energię.

  3. Pij dużo wody. Tak, to banał. Ale naprawdę: woda oczyszcza nie tylko nerki, ale i kanały energetyczne.

  4. Odpoczywaj. Sen po sesji to często naturalny reset. Jeśli przychodzi zmęczenie – przyjmij je.

  5. Zapisuj. Prowadź dziennik. Przesilenie niesie w sobie intuicje, obrazy, przesłania. Nie pozwól im zniknąć.

  6. Unikaj nadmiaru bodźców. Zwolnij. Odłóż ekran. Przestań scrollować. Uziem się.

  7. Bądź w kontakcie z terapeutą. Dobry bioenergoterapeuta zawsze zostawia otwarte drzwi po sesji. Nie dlatego, że coś może się popsuć – ale dlatego, że proces trwa nadal.

A co, jeśli przesilenie… nie przychodzi?

Niektóre osoby nie odczuwają wyraźnych objawów przesilenia. Czy to znaczy, że sesja nie zadziałała?

Niekoniecznie. Czasem uzdrawianie przebiega łagodnie – jak powiew wiatru, który zmienia kierunek statku, zanim ten zdąży to zauważyć.

Ale jeśli po kilku sesjach nie zmienia się nic – warto zapytać:

  • Czy naprawdę jestem otwarty na zmianę?

  • Czy pozwalam sobie czuć – czy tylko analizuję?

  • Czy terapeuta pracuje z poziomu serca – czy tylko technik?

Bo przesilenie to nie obowiązek. Ale często – znak, że coś wreszcie się poruszyło.

Przesilenie jako rytuał przejścia

W wielu tradycjach świata – od szamanizmu po psychologię głębi – uzdrowienie zawsze poprzedzone jest ciemną nocą duszy. To moment rozpadania się, utraty kontroli, wewnętrznego chaosu.

I dopiero za nim – pojawia się światło.

Przesilenie po bioenergoterapii nie jest wyjątkiem. To współczesna forma inicjacji. Katalizowana dotykiem, obecnością, przepływem energii. Ale w swej istocie – to spotkanie z tym, co w nas najbardziej kruche, najbardziej zapomniane… i najbardziej prawdziwe.

To nie coś, co trzeba przeczekać. To coś, co trzeba przeżyć. Świadomie. Obecnie. Z czułością.

Bo po przesileniu przychodzi to, co najpiękniejsze:

Zrozumienie.

Lekkość.

Zmiana.

Nowy rozdział, pisany już nie przez lęk, ale przez prawdę.


Opublikowano