Rozmowa z Piotrem Dacjuszem Górskim, założycielem Szkoły Zen Reiki w Polsce


Pytanie: Piotrze, zabierz nas do początku. Jest jesień 2011 roku, Kraków. Jak wyglądało otwarcie, narodzenie się Szkoły Zen Reiki w Polsce?

Piotr Dacjusz Górski:
Trudno powiedzieć, że ją „otworzyłem”. Bardziej — że ją założyłem. Myślę, że wszystko zaczęło się dwa lata wcześniej, w 2009 roku, kiedy latem otrzymałem dostrojenie do stopnia mistrz i nauczyciel Metody Reiki. To doświadczenie zainspirowało mnie, by dzielić się tym dalej — prowadzić kursy, spotkania, wprowadzać innych w ten świat.

Pierwsze szkolenie poprowadziłem zimą 2010 roku, jeszcze w szkole podstawowej na Piaskach Nowych w Krakowie, gdzie dyrektorem był mój znajomy. To właśnie tam, w tej prostej sali, po raz pierwszy poczułem, że energia reiki to nie tylko metoda — to przestrzeń spotkania ludzi, którzy szukają siebie.

Chciałem, żeby to nie były kolejne kursy reiki, tylko coś głębszego. Wspólnota, w której można czuć się bezpiecznie. I pewnego wieczoru przyszła do mnie myśl: Zen.
Filozofia, która od dawna była mi bliska.
Tak narodziła się Szkoła Zen Reiki w Polsce — z połączenia ducha reiki i prostoty zen, i z pragnienia stworzenia przestrzeni, w której człowiek może być sobą.

Pytanie: Jak wyglądały pierwsze miesiące działalności szkoły?

Piotr Dacjusz Górski:
To był czas niesamowity — taki żywy, pełen entuzjazmu.
Spotykaliśmy się w małych grupach, po sześć, może osiem osób. Pierwsze ważne dla szkoły miejsce mieściło się w Krakowie, przy ulicy Floriańskiej 51, tuż obok Bramy Floriańskiej. To była maleńka przestrzeń, zaledwie dwadzieścia metrów kwadratowych, na poddaszu. Ale to nie miało znaczenia.

Pamiętam te jesienne spotkania: szum deszczu, zapach kawy, rozmowy o życiu. Po kursach chodziliśmy po Krakowie, siadaliśmy w kawiarniach przy Rynku, przy czekoladzie i herbacie dyskutowaliśmy o książkach, o duchowości, o tym, co się dzieje w nas. Z tych rozmów zrodziła się wspólnota — ludzie, którzy spotykali się nie tylko po to, żeby uczyć się reiki, ale żeby być ze sobą.

Wtedy też powstał Kodeks Etyki. Chcieliśmy, żeby to, co robimy, miało solidne podstawy — duchowe, etyczne, ludzkie.

Pytanie: Kiedy pojawił się moment zmiany — wyjazdu z Krakowa?

Piotr Dacjusz Górski:
To był trudny czas. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale jednym z wydarzeń, które wtedy mocno na mnie wpłynęły, była tragiczna śmierć mojej przyjaciółki Julii, u której wynajmowałem mieszkanie.
Po jej odejściu wszystko się we mnie przewartościowało. Zrozumiałem, że muszę zmienić przestrzeń, oczyścić się z bólu, nabrać powietrza.

Przeprowadziłem się do Tarnowa, w rodzinne strony mojego taty. I tam, przez ponad pięć lat, prowadziłem mniejsze kursy — w mieszkaniu, w ciepłej, spokojnej atmosferze. To był czas bardzo wewnętrzny. Nadal prowadziłem zajęcia w Krakowie, Szczecinie a także w Białymstoku, gdzie raz w miesiącu uczyłem reiki, medytacji, pracy z energią.

To był etap dojrzewania szkoły. Zrozumiałem wtedy, że miejsce nie jest najważniejsze. Szkoła zaczęła istnieć w ludziach.

Pytanie: A kiedy wróciłeś na Śląsk?

Piotr Dacjusz Górski:
Wróciłem w 2020 roku, w czasie pandemii. To był symboliczny moment — świat się zatrzymał, a ja wróciłem do swoich korzeni.
W Katowicach, przy ulicy Kościuszki 25, znalazłem przestrzeń, o jakiej marzyłem.
Szkoła miała już wtedy mocną strukturę, była znana w całej Polsce. Nie musiałem jej „na nowo tworzyć”. Ona już istniała — ja po prostu dałem jej dom.

Zajęcia odbywały się regularnie, w małych grupach, tak jak zawsze. Nadal uczymy Metody Reiki pierwszego i drugiego stopnia, a także prowadzimy szkolenia mistrzowskie: Mistrz Terapii Reiki i Mistrz i Nauczyciel Metody Reiki.

W 2016 roku szkoła uzyskała też wpis do rejestru szkół i placówek oświatowych. Dzięki temu powstał drugi filar działalności – placówka oświatowa online, która kształci do dziś naturopatów, biomasażystów i bioenergoterapeutów. Ale rdzeń — ta część, którą nazywam sercem szkoły — to zawsze były i pozostają spotkania twarzą w twarz. Reiki można przekazać tylko w obecności.

Pytanie: Jak wygląda dziś codzienność Szkoły Zen Reiki w Polsce?

Piotr Dacjusz Górski:
Codzienność to rytm.
Kursy, warsztaty, superwizje, spotkania. Ludzie przychodzą, uczą się, wracają. Mamy stałe grupy, ale też wiele osób, które po latach wracają na kolejne stopnie, albo po prostu, żeby pobyć w energii.

Prowadzimy też szkolenia z bioenergoterapii, biomasażu, radiestezji terapeutycznej. Dla mnie ważne jest, żeby to, czego uczymy, miało wymiar praktyczny. Dlatego nasi słuchacze potrafią później wprowadzać te techniki w swoich gabinetach, w pracy, w życiu.

I wciąż powtarzam – Szkoła Zen Reiki w Polsce to nie budynek. To przestrzeń duchowa, w której ludzie spotykają siebie w prawdzie.

Pytanie: Przez czternaście lat przewinęły się przez nią setki uczniów. Jak się zmieniali?

Piotr Dacjusz Górski:
Bardzo.
Kiedyś przychodzili ludzie zagubieni, po życiowych kryzysach. Reiki było dla nich jak ratunek, jak oddech. Procesy uzdrawiania były gwałtowne, rewolucyjne.
Dziś przychodzą osoby świadome, przygotowane duchowo. Zmiany zachodzą subtelniej — ewolucyjnie. Ciało jest spokojniejsze, serce bardziej gotowe.

Zawsze pytam na koniec: Z czym kończysz ten kurs?
I najczęściej słyszę: z ciszą.
To dla mnie największy komplement. Bo jeśli człowiek kończy z ciszą, to znaczy, że wrócił do siebie.

Pytanie: A duch szkoły? Co jest jej niewidzialnym sercem?

Piotr Dacjusz Górski:
Duch szkoły to zaufanie.
Zaufanie do energii reiki, do życia, do Boga – niezależnie od tego, jak kto Go pojmuje.
W naszej sali wiszą trzy wizerunki: Mikao Usui, mistrz Kuthumi i święty Michał Archanioł. Dla mnie to trzej duchowi nauczyciele, którzy przypominają, że nad nami czuwa coś większego, że nie działamy sami.

Reiki to inteligencja miłości. Gdy jej się poddasz – prowadzi cię tam, gdzie trzeba.

Pytanie: Czy był moment, w którym poczułeś, że szkoła naprawdę stała się sobą?

Piotr Dacjusz Górski:
Tak. Wiosną 2023 roku.
Podczas sesji ustawień systemowych terapeuta ustawił mnie i szkołę.
Patrzyłem na te figurki, które symbolizowały ludzi, przestrzeń, energię… I zobaczyłem coś, co już czułem od dawna: że szkoła nie należy do mnie.
Że to nie jest moja szkoła, tylko coś, co płynie przez nas wszystkich.

Zrozumiałem wtedy, że Szkoła Zen Reiki w Polsce to nie instytucja, tylko żywy organizm duchowy. Ja jestem jej częścią, ale ona jest większa ode mnie. I to było ogromne uświadomienie, ulga — i wzruszenie.

Pytanie: A dziś, po czternastu latach, co jest najważniejsze?

Piotr Dacjusz Górski:
Zaufanie. Pokój. Miłość. Dobro.
To brzmi prosto, ale to cała filozofia.

Chciałbym, żeby każdy, kto przekracza próg tej szkoły, zapamiętał, że świat jest taki, jakim go widzimy. Że żadna sytuacja nie może nas zranić, jeśli nie damy jej takiej mocy. Że każda decyzja, nawet ta, którą dziś oceniamy jako błędną, w danym momencie była najlepszą, jaką mogliśmy podjąć.

I że zawsze warto ufać — sobie, światu, energii, Bogu.
To przesłanie, które płynie przez całą Szkołę Zen Reiki w Polsce.

Pytanie: Jakie słowa zostawiłbyś swoim uczniom, przyszłym pokoleniom tej szkoły?

Piotr Dacjusz Górski:
Może po prostu to:
Ufaj sobie. Ufaj światu.

I żyj zgodnie z zasadami:
Pozbywaj się gniewu.
Oddalaj swe zmartwienia.
Bądź wdzięczny.
Pracuj uczciwie.
Bądź dobry dla siebie i dla innych.

Bo w tym wszystkim mieści się jedno – życie w prawdzie.

Pytanie: A gdybyś miał dziś spojrzeć wstecz – od Floriańskiej 51 do Kościuszki 25 – co czujesz?

Piotr Dacjusz Górski:
Wdzięczność.
Za każdy krok, za ludzi, za lekcje.
Za to, że to miejsce wciąż żyje, że ludzie wracają, że cisza wciąż jest w nich obecna.

Szkoła Zen Reiki w Polsce nie jest moim dziełem.
To dar, który po prostu przepływa przeze mnie.


Opublikowano